Sąd Ostateczny
Boski Sędzia ukazany przez Michała Anioła nie zasiada na tronie, nie ma brody, wygląda jak młody atleta, wspaniały i zwycięski. Jednak malarzowi nadzwyczaj sugestywnie udało się oddać teologiczną grozę Paruzji. Czas się skończył. Historia przeminęła. Nie ma już miejsca na miłosierdzie i przebaczenie. Również Kościół wypełnił do końca swoją misję. Piotr oddaje Chrystusowi klucze, które Ten mu przekazał – co Perugino przedstawił wiele lat wcześniej. Nawet Matka Najświętsza nie pełni już żadnej roli. Pogodzona z losem przywiera do Syna, gdyż jej zadanie Matki Miłosierdzia, Bramy Niebieskiej, Ucieczki Grzeszników i Pocieszycielki Strapionych definitywnie się dopełniło, bo wszystko znalazło swój koniec i rozstrzygnięcie.
Uczucie, jakiego doznaje się w obliczu wielkiego muralu Michała Anioła jest porażające. Podobnego uczucia musiał doświadczyć papież Paweł III, kiedy – jak opowiadają kroniki – ukląkł zaskoczony, ze łzami w oczach, owego październikowego dnia, w wigilię uroczystości Wszystkich Świętych 1541 roku, gdy Sąd Ostateczny został odsłonięty.
Istnieją fundamentalne klucze ikonograficzne, niezbędne do zrozumienia Sądu. Ogniskową kompozycji, niemal motorem napędzającym przerażającą machinę, są grający na trąbach aniołowie, wzywający zmarłych do zmartwychwstania. To kłębowisko nagich młodzieńców przeglądających dwie księgi: małą, która wzywa sprawiedliwych do raju, i dużą, która skazuje potępionych na piekło. Wielu bowiem jest powołanych, lecz niewielu wybranych.
Dowodami w procesie przed sądem są narzędzia Męki Pańskiej, prezentowane przez grupę aniołów na górnej ścianie fresku: krzyż i kolumna biczowania, korona cierniowa, gąbka nasączona octem. Chrystus umarł za nas, dlatego przez krzyż będziemy sądzeni. W zależności od naszej wierności krzyżowi zostaniemy zbawieni albo potępieni. Takie jest znaczenie ukazania symboli Pasji.
Fresk Michała Anioła przedstawia Kościół triumfujący, otaczający półkolem niebieskiego Sędziego. Jest tam karykaturalny, zniekształcony autoportret samego malarza na zdartej skórze, którą jako symbol swojego męczeństwa prezentuje św. Bartłomiej. Są aniołowie i demony, walczący o wskrzeszonych z martwych. Jest piekielny ogień, który buzuje i ciska płomienie w rozpadlinach ziemi. Wreszcie są nagie postacie, majestatyczne wyobrażenie piękna i chwały ludzkiego ciała, wywołujące zmieszanie, wprawiające w zakłopotanie najbardziej bogobojne dusze. Tak właśnie się działo – o czym zaświadczają dokumenty i kroniki – kiedy Sąd został wystawiony na widok publiczny.
Na sąd ostateczny przybywamy nadzy, w pełni młodości i fizycznej sprawności, aby oddać Najwyższemu wspaniałość fizjonomii, którą On sam nas obdarzył, stwarzając nas na swój obraz i podobieństwo. Jest to bez zarzutu z teologicznego punktu widzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że owa ekspozycja piersi, pośladków i genitaliów wydała się wielu niepokojąca i nie do przyjęcia…
Antonio Paolucci
Wydawnictwo Jedność
Kielce 2020