O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Witkacy i inspiracje



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

M I G A W K A  Z  W Y S T A W Y:

Witkacy i inspiracje
Organizator: Muzeum Historii Katowic i Instytut Witkacego z Warszawy
Czas trwania: 17 grudnia 2022 – 5 marca 2023
Kuratorzy wystawy:
Natalia Kruszyna i Marek Średniawa


Stanisław Ignacy Witkiewicz, Witkacy, Teodor Białynicki-Birula, niezła sztuka

Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy), Portret Teodora Białynickiego-Biruli | 1929, kolekcja prywatna

To Biruló[w] wina z Katowicami” – skarżył się żonie Stanisław Ignacy Witkiewicz pod koniec grudnia 1928 roku, kiedy z powodu znanej przypadłości przyjaciela, Teodora Białynickiego-Biruli, polegającej na opieszałości w odpowiadaniu na listy, nie wziął udziału w dużej wystawie malarstwa i rzeźby. Ekspozycja otwarta 16 grudnia 1928 roku odbywała się w salach Domu Związkowego przy kościele Mariackim w Katowicach. Organizowało ją Śląskie Towarzystwo Wystaw i Propagandy Gospodarczej we współpracy ze związkami artystów ze Śląska, Małopolski i Podhala.

Kto naprawdę był winien nieobecności prac Witkacego w Katowicach w 1928 roku trudno dziś rozstrzygnąć. Jednak aby wynagrodzić artyście i publiczności to godne ubolewania niedopatrzenie ówczesnego Towarzystwa „Sztuka Podhalańska”, zapraszamy do Muzeum Historii Katowic na wystawę 50 znakomitych portretów pochodzących z dawnej kolekcji Teodora, rysowanych przez Witkacego nie na zamówienie, a dla przyjaciół, z porywów serca i talentu.

Witkacy i inspiracje, Muzeum Historii Katowic, niezła sztuka

Ekspozycja wystawy Witkacy i inspiracje w Muzeum Historii Katowic, fot. Arkadiusz Ławrywianiec, dzięki uprzejmości Muzeum

Warto podkreślić, że prezentowane na wystawie oraz w jej katalogu dzieła, do dziś znajdujące się w prywatnych rękach, były dotychczas bardzo rzadko pokazywane i reprodukowane – niektóre nigdy!

W 1947 roku dr Białynicki, odpowiadając na pytanie malarza i krytyka sztuki Jerzego Wolffa, ówczesnego wiceprezesa Związku Polskich Artystów Plastyków, pisał: zdaje mi się, że obecnie jestem posiadaczem największego zbioru prac nieżyjącego Witkacego, a to od czasu zniszczenia zbioru Boya-Żeleńskiego. Przed ostatnią wojną miałem około 350 Jego portretów i z tych duża większość zachowała się szczęśliwie. Niestety nie miałem czasu sprawdzić dokładnie, ile ocalało z tego.

Witkacy i inspiracje, Muzeum Historii Katowic, niezła sztuka

Ekspozycja wystawy Witkacy i inspiracje w Muzeum Historii Katowic, fot. Arkadiusz Ławrywianiec, dzięki uprzejmości Muzeum

Nadto, jeśli się nie mylę, jestem jedynym posiadaczem bodaj dwudziestu kilku jego prac wczesnych, olejnych, prawie wyłącznie pejzaży, a w tym niektóre najwcześniejsze wykonane pod kierunkiem Jego Ojca. Mam również ostatni, jaki w życiu wykonał Witkacy, pejzaż olejny, po którym farby komuś podarował i więcej ich nie używał […]. Mam również sporą ilość jego drobnych kompozycji, listów, kartek itp., gdyż żyłem z Nim bardzo blisko przez wszystkie lata naszej znajomości. [Z powodu tej przyjaźni] pragniemy wspólnie z żoną przy każdej okazji jak najdalej pójść na rękę wszystkim tym, którzy zechcą przyczynić się do uwiecznienia jego pamięci”.

Witkacy i inspiracje, Muzeum Historii Katowic, niezła sztuka

Ekspozycja wystawy Witkacy i inspiracje w Muzeum Historii Katowic, fot. Arkadiusz Ławrywianiec, dzięki uprzejmości Muzeum

Ale zapewne intryguje Państwa jak powstała tak ogromna kolekcja i kim właściwie byli ci „Birulowie”. Zacznijmy zatem od początku.

Birulowie, czyli kto?

Teodor urodził się 21 czerwca 1886 roku pod Witebskiem, w rodzinnym majątku Nowo Królewo (Nowoje Korolewo), który trudno znaleźć na mapach współczesnej Witebszczyzny. Stamtąd dalej do Warszawy niż do Petersburga, więc właśnie w mieście nad Newą uczył się w klasycznym gimnazjum, a później studiował w Cesarskiej Wojskowej Akademii Medycznej, którą ukończył z najwyższą pochwałą w listopadzie 1912 roku.

Nie wiemy kiedy i gdzie poznał swą przyszłą żonę i niezłomną towarzyszkę życia, Helenę z Krajewskich, urodzoną w rodzinie witebskiego urzędnika, 24 listopada 1891 roku.

Teodor i Helena Birulowie, niezła sztuka

Teodor Białynicki-Birula, ok. 1919-20, archiwum Joanny Białynickiej-Birula / Helena z Krajewskich Białynicka-Birula, ok. 1919-20, archiwum Joanny Białynickiej-Birula

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Witkacy, Teodor Białynicki-Birula, Niezła Sztuka

Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy), Teodor Białynicki-Birula | 1928, kolekcja prywatna

Familijna wieść głosi, że rodziny sprzeciwiały się związkowi młodych, lecz oboje zakochani mieli niezłomne charaktery, więc Teodor porwał pannę za jej zgodą. Rapt zapewne odbył się jeszcze w czasie jego studiów, gdyż jedyny syn pary, Michał, urodził się 6 listopada 1911 roku. Helena od samego początku musiała przywyknąć do częstych przeprowadzek, bowiem jej mąż, zgodnie z wykształceniem, podjął pracę jako lekarz w wojsku rosyjskim, a to oznacza przesiedlanie się na rozkaz. W czasie I wojny światowej Teodor był m.in. lekarzem 16. Pułku Strzelców Imperatora Aleksandra III, walczącego na froncie południowo-zachodnim. A po zwolnieniu ze służby ze względu na stan zdrowia, został ordynatorem szpitala gubernialnego w Witebsku oraz prowadził prywatną praktykę.

Tam zastały Białynickich nadchodzące wraz z Litewsko-Białoruską Socjalistyczną Republiką Rad nowe bolszewickie porządki, które na przełomie 1918 i 1919 roku zmusiły Teodora, należącego do Samoobrony Wileńskiej, do porzucenia rodzinnych stron.

W Bibliotece Narodowej zachował się jego notatnik z tego okresu, w którym znajdują się zapiski z podróży i brudnopis listu do słynnego później botanika, Bolesława Namysłowskiego:

„Nie tak dawno jak widzieliśmy się z Panem, a już tyle zmian, przynajmniej w moim życiu! Mówiąc krótko: ja uciekam ze swoją rodziną – stopniowo, ale coraz dalej na zachód. W tej chwili jesteśmy w Suwałkach i za kilka dni mamy zamiar wyruszyć dalej w kierunku Łomża – Warszawa. Przejechaliśmy końmi już 250 wiorst, a jeszcze 150 mamy przed sobą. Gdzie jedziemy, nie wiadomo. Ja mam zamiar wstąpić do wojska, jeżeli z moich marzeń o pracy naukowej w Krakowie nic nie wyniknie. […] Na miejscu zostawiliśmy wszystko, co mieli. Boris Andriejewicz został rozstrzelany, my mamy tylko na drogę i mój fach – więcej nic […].”

Ten fach pozwolił mu wstąpić do polskiego wojska i zostać komendantem organizowanego od podstaw szpitala wojskowego w Siedlcach, potem został jeszcze przeniesiony na Pomorze, aż wreszcie, w 1921 roku jako oficer łącznikowy przy Sanatorium Czerwonego Krzyża i później (1928) starszy ordynator Wojskowego Sanatorium w Kościelisku, osiadł na dłużej w Zakopanem.

Teodor Birula-Białynicki, Teodor Białynicki-Birula, nac, niezła sztuka

Poradnia Przeciwgruźlicza PCK w Zakopanem. Kierownik poradni lekarz Teodor Birula-Białynicki z personelem przed budynkiem, źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Helena Białynicka-Birula, niezła sztuka

Helena Białynicka-Birula, zdjęcie z legitymacji, przed wrześniem 1923, zbiory Biblioteki Narodowej

Z tego zapewne czasu pochodzi piękne zdjęcie Heleny, które bardzo mnie intryguje – tak niewiele o niej wiemy. Przystanęła na moment wśród prześwietlonych słońcem drzew, ubrana w białą, modną koszulową sukienkę narzuconą na czarne dessous. Na jej dekolcie połyskiwał delikatny naszyjnik, odcinając się od śniadej karnacji. Ciemne, kędzierzawe włosy spięła luźno z tyłu głowy. Spoglądała uważnie, lecz z wyczuwalnym niepokojem gdzieś w przestrzeń poza kadrem. Nie wiemy kto zrobił zdjęcie, nie wiemy, czy powstało przypadkiem, czy też specjalnie do legitymacji, w której się zachowało. Legitymacji żony: „Helena Białynicka-Birula jest żoną Majora lekarza Doktora Teodora Białynickiego-Birula oficera łącznikowego przy Sanatorium Czerwonego Krzyża w Zakopanem”. Kiedy wystawiano ten dokument we wrześniu 1923 roku w Krakowie, Helena była już po trzydziestce, miała dwunastoletniego syna i męża myślącego o pracy naukowej, lecz kontynuującego lekarski fach w Wojsku Polskim.  Za około rok na ich drodze miał stanąć Witkacy.

Witkacy

Spotkali się po raz pierwszy gdzieś latem 1924 roku. Być może właśnie w Towarzystwie „Sztuka Podhalańska”  podczas organizacji wrześniowej wystawy, w której obaj brali udział. Witkacy należał do Towarzystwa od początku jego istnienia, czyli 1909 roku brał udział w 34 jego wystawach.

Witkacy i inspiracje, Muzeum Historii Katowic, niezła sztuka

Ekspozycja wystawy Witkacy i inspiracje w Muzeum Historii Katowic, fot. Arkadiusz Ławrywianiec, dzięki uprzejmości Muzeum

Teodor zaś, należący do TSP od 1923 roku, wziął udział w 10 wystawach, a od roku 1925 był nawet sekretarzem tej organizacji. Należał także do ZPAP. Birula malował głównie realistyczne, dosyć uproszczone lecz harmonijne pejzaże, które kilkakrotnie widziałam na aukcjach.

Teodor Białynicki-Birula, Zakopane, Niezła Sztuka

Teodor Białynicki-Birula, fot. nieznany | lata 20.-30. XX wieku, archiwum Joanny Białynickiej-Biruli

W dostępnych mi zbiorach prywatnych znajdują się olejne pejzaże tatrzańskie, pejzaże leśne, widok na dom i ogród w Słonawach, ruiny zamku Mendoga z Nowogrodka oraz niewielkie akwarele i gwasze z lat 40. XX w. Zachował się także świetny, olejny szkic portretu księdza Humpoli z 1922 roku. Kilka lat temu na jednym z targów staroci odnaleziono ciekawy, ekspresjonistyczny, a w kolorystyce niemal fowistyczny autoportret Teodora w mundurze z 1922 roku. W Sanatorium Wojskowym w Kościelisku przez lata wisiała Panorama Tatr z 1923 roku, ponoć malowana wspólnie z Januszem Kotarbińskim, a z kolei Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem posiada nastrojowy zimowy pejzaż górski z 1931 roku.

Teodor Białynicki-Birula, Tatry, pejzaż, zima, Niezła Sztuka

Teodor Białynicki-Birula, Tatry | 1931, Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem

Ciekawe, czy istnieje jeszcze obraz Teodora, który stał na sztalugach, gdy Witkacy parodiował malarza plenerowego? Działanie to, dziś uważane jako jedno z  prekursorskich wobec sztuki happeningu, uwiecznił na zdjęciu ktoś z bliskiego kręgu artysty, który pisał już wcześniej o sobie:

„[…] w moim przekonaniu przestałem być artystą, tzn. kimś tworzącym kompozycje formalne na płaszczyźnie, a jestem jedynie portrecistą, tzn. używam środków malarskich dla przedstawienia ludzkiej psychologii”.

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Witkacy, Zakopane, Niezła Sztuka

Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy) parodiujący malarza plenerowego, fot. nieznany | ok. 1932, Kolekcja Stefana Okołowicza

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Witkacy, Teodor Białynicki-Birula, Niezła Sztuka

Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy), Teodor Białynicki-Birula | 1931, kolekcja prywatna

Świadkowie wspominają, że Teodor miał też piękny głos i lubił muzykować. To zapewne pozwoliło mu zaangażować się w działania zakopiańskiego Towarzystwa Teatralnego, powstałego na początku 1925 roku w celu zapoznania zakopiańczyków z bardziej ambitnym, a nie tylko rozrywkowym repertuarem. Inicjatorem był oczywiście Witkacy, ale założycielami poza doktorem byli m.in. malarz Rafał Malczewski, dentysta Włodzimierz Nawrocki, lekarz Marceli Staroniewicz, pisarz Jerzy Mieczysław Rytard i jego żona, pisarka i artystka podhalańska, Helena z Rojów. Premiera pierwszego spektaklu Towarzystwa odbyła się  w marcu 1925 roku w sali Morskiego Oka, gdzie znajdowała się wyposażona sala teatralna. Wystawiono Nowe Wyzwolenie oraz Wariata i zakonnicę, pod zmienionym z powodu cenzury tytułem: Wariat i pielęgniarka. Reżyserem był Marceli Staroniewicz. Niestety na afiszach wszyscy wykonawcy ukryli się pod wymyślnymi pseudonimami. Jeżeli, jak sugeruje prof. Janusz Degler, pseudonim M. Ugmałow Astrachanskij odnosi się właśnie do Teodora, oznaczałoby to, że kreował skomplikowaną rolę szalonego poety Mieczysława Walpurga.

Znajomości nawiązane lub wzmocnione wspólną pracą i intensywnymi, artystycznymi emocjami powoli przeradzały się w przyjaźń. Kiedy w październiku 1925 roku Witkacy został oskarżony przez Karola Stryjeńskiego o rozsiewanie plotek o jego romansie i wyzwany przezeń na pojedynek, chcąc nie chcąc musiał się poddać zasadom jeszcze wtedy działającego kodeksu Boziewicza. W tej delikatnej sprawie zwrócił się właśnie do Teodora Białynickiego-Biruli i Marcelego Staroniewicza z prośbą, aby zostali jego sekundantami. Ci na całe szczęście wykazali się wysokiej klasy dyplomacją i spór zażegnano polubownie…

Na przełomie lat 20 i 30. XX w. w gościnnym domu Teodora i Heleny Białynickich-Birulów, w willi Olma, odbywały się towarzyskie spotkania twórców, lekarzy, prawników, wojskowych, krewnych i znajomych rodziny oraz Witkacego. Jako że Teodor był malarzem, ale przede wszystkim medykiem, nadzorował eksperymenty narkotykowe artysty i dlatego to właśnie jemu dedykowany jest Witkiewiczowski wiersz Do przyjaciół lekarzy. Witkacy nazywał te spotkania orgiami, lecz zdziwiłby się ten, komu nazwa ta od razu przywodzi na myśl wyuzdanie i rozpustę wszelaką. Były to raczej elitarne spotkania towarzyskie przy stole, z dobrym jedzeniem i napitkami, z rozmowami o bieżącej sytuacji społecznej czy politycznej, o sztuce, literaturze, filozofii.

Witkacy i inspiracje, Muzeum Historii Katowic, niezła sztuka

Ekspozycja wystawy Witkacy i inspiracje w Muzeum Historii Katowic, fot. Arkadiusz Ławrywianiec, dzięki uprzejmości Muzeum

Witkacy, Brodacze, niezła sztuka

Brodacze (!), Witkacy i przyjaciele z wąsami z pakuł, Helena Białynicka-Birula druga z prawej, fot. Józef Jan Głogowski, Kolekcja Stefana Okołowicza

Witkacy – o ile nie prowadził dyskusji filozoficznych lub rozmów istotnych, nie czarował towarzystwa anegdotami lub zachwycał swoją wyobraźnią – wybierał osobę inspirującą go w danym momencie i prosił „na warsztat”, czyli o pozowanie do portretu. W zaprzyjaźnionych domach zawsze czekały na niego pastele, papier i gumka chlebowa, aby w każdej chwili mógł rysować. I rzeczywiście, w takich sytuacjach „psychologiczny portrecista” tworzył od kilku do aż kilkunastu portretów jednego wieczoru! Niezamówione portrety czy rysunki stawały się własnością gospodarzy.

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Witkacy, list, Teodor Białynicki-Birula, niezła sztuka

Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy), list do Teodora Białynickiego-Biruli, b.d., przed 21 października 1928, Biblioteka Narodowa

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Witkacy, Helena Białynicka-Birula, portret, Niezła Sztuka

Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy), Helena Białynicka-Birula, kaczka | 1927, kolekcja prywatna

O tych seansach Witkacy pisał w listach do żony, wspominali inni uczestnicy, wreszcie mówią o nich same portrety – zazwyczaj dokładnie datowane i opisywane symbolami tego, co zdaniem artysty mogło mieć wpływ na dzieło. Wśród powstających w tych warunkach typów portretów brak idealizującego, wymagającego sporo pracy typu A, zdarzały się portrety w typie B – tzw. realistyczne, z podkreśleniem charakteru, ale bez cienia karykatury, w typie D – czyli rysowane na trzeźwo, ale w stylu ekspresyjnym, o mocnej, wyrazistej formie, oraz w typie E – tzw. intuicyjnym o bardzo różnej stylistyce, a także typy mieszane. Najczęściej jednak w trakcie „orgii” Witkacy tworzył portrety w typie C, których według Regulaminu Firmy Portretowej „S.I. Witkiewicz” nie dało się zamówić.

Artysta, czasem pod wpływem używek, alkoholu czy narkotyków, miał zupełną dowolność ujęcia i kompozycji z wykorzystaniem Czystej Formy włącznie. Warto pamiętać, że samo określenie typ C nie oznacza automatycznie kreacji „pod wpływem”, a raczej pełną swobodę autorską oraz zbliżenie dzieła do ideału Czystej Formy, czyli niemal metafizycznej harmonii elementów formalnych, w opinii twórcy oczywiście. Na niektórych portretach widzimy symbol NP – oznaczający, że Witkacy nie palił papierosów tego dnia (lub zaznaczoną liczbę dni), często wraz z symbolem NΠ wskazującym na abstynencję od alkoholu w tym dniu lub w czasie określonym liczbą dni, miesięcy, a dochodzącym nawet do dwóch i pół roku. Kiedy zaś używał różnego rodzaju „dopingu” wizji, notował na obrazie dodatkowo +Co dla kokainy, +C dla alkoholu, +har dla harminy, +eu dla eukodalu itp., a nawet +pyfko, jeżeli wypił nieco piwa.

Peyotl

Wyjątkową pozycję w tym zestawieniu miał peyotl, zwany też hikuri – tradycyjny, święty kaktus (właśc. sukulent) Indian meksykańskich używany podczas ceremonii religijnych o tej nazwie, do których należało się odpowiednio przygotować, oczyszczając duszę i ciało podczas długiej pielgrzymki. Przez Europejczyków został odkryty na początku XX w., a w latach 20. ukazało się sporo badań i publikacji na jego temat. Witkacy zainteresował się nim i dzięki znajomościom w Towarzystwie Metapsychicznym,  po raz pierwszy w połowie 1928 roku otrzymał suszone kawałki meksykańskiego kaktusa.

Od tego czasu, przez jakieś 2–3 lata eksperymentował nieregularnie z bliższymi znajomymi, zwłaszcza pod opieką dra Białynickiego czy z udziałem psychologa Stefana Szumana, badając wpływ peyotlu, a później jego syntetycznej odmiany – meskaliny firmy Merck, na twórczość. Narkotyk ten umożliwiał bowiem zachowanie kontaktu z rzeczywistością i opisywanie halucynacji w trakcie ich występowania, a również ich rysowanie i zapamiętywanie. Swoje wrażenia, wizje i rozczarowania Witkacy opisał m.in. w książce o narkotykach. Warto przy tym zaznaczyć, że sto lat temu stosunek do narkotyków był swobodniejszy i bardziej zdystansowany, a nie jednoznacznie potępiający, jak dziś. W wojsku carskim były w niemal powszechnym użytku, traktowane jak lekarstwo lub stymulant, zatem dr Białynicki miał doświadczenie, a Witkacy – zaufanie. Może poza jednym: panicznie wręcz bał się zastrzyków i zakażenia krwi. Stąd demoniczny portret doktora Biruli po zastrzyknięciu meskaliny Glassowi, ujęty jednak na trzeźwo 28/29 lipca 1929 roku. Jego sygnatura brzmi: „(T.B+d) / NΠ 2r +cof”, czyli jest to portret w typie B (realistycznym) + d z niewielkimi spotęgowaniami formy w stylu „pod wpływem”, malowany w drugim roku niepicia alkoholu (NΠ), po kawie.

Witkacy i inspiracje, Muzeum Historii Katowic, niezła sztuka

Ekspozycja wystawy Witkacy i inspiracje w Muzeum Historii Katowic, fot. Arkadiusz Ławrywianiec, dzięki uprzejmości Muzeum

Witkacy na krótko zamieszkał w Olmie, gdzie przeprowadził się we wrześniu 1930 roku razem z mocno schorowaną, 77-letnią matką, gdyż prowadzony przez nią pensjonat ostatecznie zbankrutował, a wszystkie pieniądze za wydanie Nienasycenia poszły na zwrot długów. I wprawdzie umówił się z doktorostwem na konkretną kwotę za pokoje i wyżywienie (na które zazwyczaj narzekał), lecz dziś trudno dociec, ile z tej kwoty faktycznie rozliczał „w naturze”, zostawiając gospodarzom kolejne obrazy. A przy tym zawsze mógł liczyć na awaryjne pożyczki, które wszakże skrupulatnie zwracał. Mimo to w momencie braku zamówień na portrety malarz został zmuszony nawet do sprzedaży fortepianu matki. Jej zdrowie pogarszało się bowiem z miesiąca na miesiąc. Doktor Birula na co dzień opiekując się pacjentką, często wzywał do pomocy i na konsylium innych lekarzy. Niestety mimo troskliwego leczenia Maria Witkiewiczowa zmarła 3 grudnia 1931 roku pozostawiając kochającego syna w ogromnym smutku.

To właśnie w Olmie Witkacy kończył publicystyczno-ostrzegawcze Narkotyki – zrozpaczony sytuacją finansową:

„Ponieważ tzw. »swobodną twórczością«, to jest tzw. »śpiewaniem ptaszka na gałęzi«, nic dla społeczeństwa i narodu zrobić nie mogłem, postanowiłem po szeregu eksperymentów zwierzyć się ogółowi z moich poglądów na narkotyki, zaczynając od najpospolitszego: tytoniu, a kończąc na najdziwniejszym chyba peyotlu”.

W Olmie odwiedzili go Katarzyna Kobro i Władysław Strzemiński (nie polubili się), a później Józef Czapski (też nie bardzo). Tam Witkacy tworzył swą ostatnią powieść Jedyne wyjście oraz jeden z ostatnich dramatów Szewcy. Także tam wrócił do pracy nad filozoficznym główniakiem pt. Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie Istnienia, przygotował mnóstwo artykułów i odczytów o filozofii i literaturze. Mieszkając u przyjaciół, brał udział przynajmniej w ośmiu wystawach zbiorowych w Zakopanem i Warszawie oraz prezentował 58 portretów na indywidualnym pokazie w styczniu 1932 roku w TPSP w Krakowie. To po tej ekspozycji Stefan Szuman napisał:

„Każdy z nas ma wiele twarzy, jest co dzień inny, i zawsze na nowo jest dla siebie i drugich nową zagadką. Witkiewicz w szeregu portretów tej samej osoby widzi ją zawsze na nowo, widzi i portretuje jej wszystkie oblicza, tak jak powieściopisarz przedstawia nam swego bohatera w coraz to nowym świetle.”

Niestety wkrótce artysta głęboko miał odczuć brak przyjaciół cała rodzina Birulów przeprowadziła się w lecie 1933 aż do Chodzieży w Wielkopolsce, gdzie Teodor został dyrektorem Sanatorium Kolejowego, pełniąc tę funkcję aż do wybuchu wojny. Zamieszkali w tzw. dyrektorówce, willi przy ul. Strzeleckiej, której ściany, tak jak wcześniej w Olmie, zostały zawieszone portretami z Zakopanego.

Witkacy dowiedział się o przenosinach z gazet, przebywając w Chorzowie (noszącej wtedy miano Królewskiej Huty) i Warszawie, zatem pisał do doktorostwa, próbując zachować poczucie humoru:

„Będę tu 2 tyg. po czym jadę do Z. Bardzo pusto będzie tam bez Was. Byliście jak słońce, a »we dnie i tak jest widno« – teraz będzie noc. Dwa miesiące później skarżył się wprost: B[ardzo] mi brak Was w Z. I muszę przyznać, że od Waszego wyjazdu jestem bezdomny i osierocony”.

Sam także musiał się wyprowadzić więc przeniósł się na Antałówkę, do Witkiewiczówki, należącej do jego ciotki i kuzynki, zwanych przez niego Kotusiami. Decyzja nie była łatwa, bo panie nie były mu przychylne, więc co i rusz dochodziło do spięć. Planował odwiedzać przyjaciół, jednak była to daleka i kosztowna wyprawa, więc udało się tylko raz. Później kilkakrotnie Białyniccy i Witkacy spotykali się jeszcze w Zakopanem lub Warszawie, jednak główny ciężar znajomości przesunął się na korespondencję, choć Staś często narzekał, że Teodor nie dość szybko odpisuje – potem jednak długie listy koiły jego niepokój. Czasem poczta dotyczyła spraw codziennych (np. stanu zdrowia, znajomych, albo prośby do Heleny o przepis na ulubiony placek) i nadzwyczajnych (np. ślubu Michała z Marią Gertnerówną zwaną Lili), a czasem obejmowała kwestie filozoficzne, którymi obaj się interesowali i coraz głębiej w nie wchodzili, mimo że różnili się poglądami. W jednym z listów Witkacy przesłał dedykowany właśnie Birulom słynny wiersz Do przyjaciół lekarzy.

Tuż przed wybuchem II wojny światowej Teodor został ponownie powołany do wojska, ale ponoć jego jednostka nawet nie zdążyła zorganizować szpitala, a już wycofując się pod naporem wroga na Węgry, została internowana 19 września 1939 roku. Tego samego dnia, zaledwie dzień po samobójstwie Witkacego na Polesiu, Michał Białynicki-Birula został ranny i dostał się do niewoli. Na Węgrzech Teodor spędził niemal cztery lata, przebywając głównie w ośrodkach w Zalabér i Komárom. Ze względu na stan zdrowia zajmował się przede wszystkim pracą kulturalno-oświatową, wygłaszaniem pogadanek (ok. 200!) oraz malarstwem i pisaniem wspomnień, a także prac filozoficznych. Dopiero po wkroczeniu wojsk niemieckich, w grudniu 1944 r., został przewieziony do obozów na terenie Niemiec, skąd wrócił tuż po wojnie do Polski.

W sierpniu 1945 r. dr Białynicki-Birula został dyrektorem zdewastowanego i pozbawionego sprzętu Sanatorium ZNP w Zakopanem i w krótkim czasie postawił je na nogi. Nadal publikował prace o gruźlicy, działał społecznie oraz malował. Nadal także udzielał pomocy wielu osobom, m.in. Jadwidze Witkiewiczowej, którą w miarę możliwości wspierał finansowo i materialnie, a także pomagał jej odzyskać i przewieźć do Warszawy przedmioty i pamiątki po jej mężu, które leżały na strychu Witkiewiczówki, użytkowanej już przez Związek Historyków Sztuki. Udostępniał także chętnym badaczom swoją gigantyczną kolekcję obrazów Witkacego, która przetrwała wojnę nieomal w całości. Napisał kilka artykułów, wspominając swojego przyjaciela i stając w obronie jego dobrego imienia.

Po śmierci Teodora kolekcję odziedziczył jego syn Michał, który był także jednym z organizatorów dużej wystawy objazdowej, prezentującej niemal 300 prac Witkacego, w tym 220 z jego zbiorów, w 1957–1958 r. w Nowym Targu, Opolu, Wrocławiu i częściowo w Warszawie. Niestety trudne okoliczności życiowe zmuszały go do ciągłego uszczuplania rodzinnego skarbu. Spieniężał obrazy w uprawnionych Desach, sprzedawał osobom prywatnym, próbował oferować kilku muzeom, część rekwirował komornik. Dopiero w 1965 r. zbiorem zainteresowało się Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku i zakupiło 110 obrazów, które stały się zalążkiem największej kolekcji muzealnej Witkacego, do dziś jednak nieprzekraczającej w liczbie dzieł prywatnych zbiorów Teodora Białynickiego-Biruli.

Pierwotna kolekcja została zatem rozproszona – około 30 dzieł uległo zniszczeniu podczas II wojny światowej, spora ich grupa znajduje się w rękach prywatnych w całej Polsce, a także w kilku muzeach1. Czyż nie byłoby wspaniale móc ten zestaw prac zobaczyć kiedyś razem, w całości, tak jak widział je jeden z najwybitniejszych artystów polskich XX w.?

Natalia Kruszyna podczas oprowadzania po wystawie, Witkacy i inspiracje, niezła sztuka

Natalia Kruszyna podczas oprowadzania po wystawie, fot. Fundacja Niezła sztuka

W kilku prywatnych kolekcjach, z których pochodzą prace prezentowane na katowickiej wystawie, znalazło się aż 48 pastelowych portretów autorstwa Witkiewicza2. Do tego jeden autoportret Witkacego i jeden jego obraz formistyczny z 1920 r., znany pt. Śmiejący się chłopiec. Pokazujemy także pochodzący ze zbiorów MHK wizerunek pułkownika Janusza de Beauraina. Obraz powstał w willi Olma podczas spotkania, w którego czasie Witkacy – jednej nocy – narysował aż 16 portretów! Na wystawie zobaczą Państwo również zdjęcia z rodzinnych archiwów, wybrane listy Witkacego do Birulów oraz odnalezione fragmenty twórczości pejzażowej i portretowej Teodora, bez którego wrażliwości, a jednocześnie siły i autorytetu kolekcja by nie zaistniała. Wystawa oraz katalog powstały dzięki współpracy Instytutu Witkacego z Warszawy i Muzeum Historii Katowic oraz kuratorów Marka Średniawy i Natalii Kruszyny.

Jako przykłady twórczej inspiracji dziełem Witkacego, biorąc pod uwagę jego zainteresowanie rozwojem cywilizacyjnym i wiedzę w zakresie najnowszych osiągnięć naukowych, prezentowane są trzy współczesne projekty.

Nowa Forma do oglądania – animacja komputerowa Klaudiusza Wesołowskiego pt. Miazmat, (wyprodukowana przez firmę Platige Image), która ożywia postacie z Kompozycji z 1922 roku i podejmuje próbę wskrzeszenia idei Czystej Formy za pomocą technik informatycznych.

Nowa Forma do czytania i oglądaniabibliofilskie polsko-angielskie wydanie dramatu Gyubal Wahazar jako książki artystycznej, której towarzyszą plakaty i wideo z animacjami i projektami kostiumów. Publikację opracowała międzynarodowa grupa studentów Wydziału Sztuki Nowych Mediów Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych w Warszawie pod opieką Ewy Sataleckiej i Andrzeja Klimowskiego, we współpracy z Małgorzatą Sady i Markiem Średniawą. Książka stanowi współczesną materializację niezrealizowanych w 1970 roku planów pary awangardowych artystów i wydawców, działających w Wielkiej Brytanii, Franciszki i Stefana Themersonów, polegających na wydaniu polsko-angielskiej edycji Gyubala Wahazara.

Nowa Forma do słuchania i oglądaniapłyta Wistość Rzeczy międzynarodowego zespołu Witkacy Tribute Ensemble, na której podjęto próbę połączenia cytatów z pism teoretycznych, dramatów i wierszyków Witkacego z różnorodną stylistycznie muzyką – jazz i rockowe groovy z odcieniem funky.

Natalia Kruszyna, Marek Średniawa3


  1. W muzeach Narodowych w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu i Krakowie, w Bibliotece Narodowej, Muzeum Literatury i Głównej Bibliotece Lekarskiej w Warszawie, oraz w Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem, Muzeum w Radomiu, Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, w Muzeum Historii Katowic, a nawet na Wawelu
  2. W tym 32 Białynickich-Birulów: 12 Teodora i 12 Heleny jego żony, dwa ich syna Michała, jeden synowej Marii z Gertnerów, zwanej Lilą, 5 Leokadii Janiszewskiej – dalekiej krewnej, oraz znajomych: Rafała Malczewskiego, Tomasza Zana, Bohdana Filipowskiego, Stanisława Totwena, Artura Schroedera i innych.
  3. Tekst jest mocno skróconą i nieco przekształconą wersją wstępu do katalogu wystawy pt. Witkacy + inspiracje. Portrety Witkacego z dawnej kolekcji Teodora Białynickiego-Biruli oraz prace inspirowane dziełem artysty, Warszawa-Katowice 2022.


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



Dodaj komentarz