W dziejach polskiej sztuki XX wieku niewiele było zjawisk tak interesujących jak École de Paris, czyli Szkoła Paryska. Określenie to przewija się w odniesieniu do aukcji sztuki, często pojawia się w kontekście nazwisk takich artystów jak Kisling, Muter, Zak, ale co właściwie znaczy?
Termin „École de Paris”
Termin „École de Paris” narodził się w 1925 roku, kiedy po raz pierwszy użył go pisarz, krytyk i rysownik André Warnod. Odnosił się on do artystów z Europy Środkowo-Wschodniej, dla których Paryż stał się nowym domem. École de Paris nie można uznać za kierunek czy prąd sztuki nowoczesnej, to bardziej umowny termin, określający — najprościej rzecz ujmując — twórczość emigrantów z terenów Polski, która była wtedy pod zaborami, oraz Rosji, głównie pochodzenia żydowskiego, którzy na początku XX wieku przybyli do Paryża i właśnie tutaj — w dzielnicy Montparnasse — ich działalność artystyczna ukształtowała się i osiągnęła apogeum w latach dwudziestych.
W odróżnieniu od twórców awangardowych — kubistów, abstrakcjonistów czy fowistów — przedstawiciele Szkoły Paryskiej koncentrowali się na bardziej tradycyjnym przedstawianiu rzeczywistości. Obserwując prace tych artystów, rzuca się w oczy ogromna różnorodność, zarówno w zakresie stylu, tematów, jak i techniki.
Prywatnie wszyscy ci ludzie doskonale się znali, przez lata mieszkali obok siebie, uczestniczyli we wspólnych spotkaniach, inspirowali się nawzajem, konkurowali ze sobą i poświęcili życie sztuce. Jednak styl każdego z tych wybitnych artystów jest inny!
Bogactwo tematów, sposób kładzenia farby, rysunek, kreska, kolorystyka, wszystko to mnie zdumiewa, ilekroć mam okazję patrzeć na obrazy malarzy École de Paris. Intensywność emocji towarzyszących obcowaniu z płótnami czy rysunkami jest potwierdzeniem prawdy, którą ci artyści przekazali poprzez swoje trudne, naznaczone niedostatkiem i tragediami życie. Istnieli dla sztuki i ten fakt bezsprzecznie pokazują ich dzieła.
Przybywali do Paryża marząc o wolności, o obcowaniu z nowoczesną sztuką, a także o nauce w prywatnych szkołach, dostępnych także dla kobiet, takich jak: Académie Julian, Colarossi, Ronson. Uczono tam w mniej konserwatywny sposób niż w Warszawie czy Krakowie, gdzie impresjonizm nadal był wyszydzany, a najwyższe laury artystyczne wciąż wiązano z tematyką historyczną i malarstwem w stylu Matejki.
Już w pierwszym dziesięcioleciu XX wieku w „stolicy sztuki” zadomowiło się grono artystów, których twórczość miała wpisać się na trwałe w polską historię. Byli to między innymi: Olga Boznańska (w Paryżu od 1898 r.), Mela Muter (od 1901 r.), następnie Eugeniusz Zak, Leopold Gottlieb, Irena Reno, Zofia Piramowicz, Roman Kramsztyk, Stefania Łazarska, Alicja Halicka, Henryk Epstein, Sonia Lewicka, Mojżesz Kisling, Maurycy Mędrzycki, Leon Weissberg, Nina Alexandrowicz, Sara Lipska, Henryk Hayden i wielu innych.
Ich nowym domem stał się Montparnasse — pozbawiona uroku i charakteru dzielnica na skraju Paryża, granicząca z Saint-Germain i Ogrodem Luksemburskim. Słabo zurbanizowane tereny rozciągające się wzdłuż bulwaru Montparnasse miały robotniczo-rolniczy charakter, dzięki czemu życie było tam tanie, a z materiałów pozostałych po wystawie światowej z 1900 roku tworzono łatwo dostępne, przestronne pracownie. Życie toczyło się tutaj niejako obok głównego nurtu miasta. Przybysze czuli się tam niczym w małym miasteczku, gdzie ludzie wiedzą o sobie wszystko, wspierają się w trudnych chwilach, a przy okazji plotkują i nieustannie obserwują swoje poczynania.
Centrum tego mikroświata wyznaczały dwie kultowe kawiarnie — Le Dôme i położona po przeciwnej stronie bulwaru Montparnasse La Rotonde. Żaden z przybyszów nie miał wiele pieniędzy, żyli skromnie, pod koniec miesiąca — w oczekiwaniu na wsparcie od rodziny — zastawiali w lombardzie cenniejsze przedmioty. Jednak poczucie wspólnoty i paryskie życie czyniły codzienność znośną, a czasem nawet radosną. Niektórzy co prawda marnowali swój talent przepijając otrzymane pieniądze i czekając na to, co przyniesie los, większość jednak koncentrowała się na pracy, nie dbając o wygody.
Artyści zajmowali nieogrzewane klitki, bez dostępu do bieżącej wody. Wielu głodowało i płaciło swoimi rysunkami i obrazami za jedzenie, jak Amedeo Modigliani, który potrafił godzinami przesiadywać w La Rotonde i szkicować kawiarniane życie. Za dwa sous można było kupić w kawiarni café crème, czasami dostać też croissanta i przesiedzieć kilka godzin w ogrzewanym pomieszczeniu, porozmawiać ze znajomymi, a jeśli dopisało szczęście, otrzymać posiłek ofiarowany przez bardziej zamożnego kolegę. Kawiarnia była miejscem, gdzie nie tylko wymieniano informacje, dyskutowano o sztuce, szukano modelek, plotkowano i nawiązywano romanse, przede wszystkim było to miejsce, gdzie społeczność artystyczna mogła poczuć namiastkę domu.
W ramach polskiej kolonii wielu było takich, którzy, nie znając francuskiego, miesiącami nie wyprawiali się poza dzielnicę. Wystarczał im mały, polski światek, gdzie na tarasie kawiarni przy bulwarze Montparnasse czuli się — jak wynika z wielu świadectw epoki — jak w Warszawie na Marszałkowskiej.
Początki były trudne, ale najważniejsza była sztuka, cykliczne ekspozycje na paryskich salonach, do których każdy artysta skrupulatnie się przygotowywał — bowiem wystawiali wszyscy z niezwykłą regularnością. Szybko też malarze i malarki polskiego pochodzenia zwrócili na siebie uwagę krytyków, a orędownikiem sztuki wielu z nich stał się poeta i krytyk o polskich korzeniach — Guillaume Apollinaire.
Związani z Paryżem twórcy zaproponowali nową interpretację realizmu, garściami czerpiąc inspiracje z postimpresjonizmu, ekspresjonizmu, niekiedy fowizmu. Największy wpływ na grono artystów miał Paul Cézanne. Swój ślad odcisnął także syntetyzm Paula Gauguina i krąg malarzy z Pont-Aven, oczywiście: Van Gogh, Matisse, ale też El Greco czy Delacroix, a Bretania i jej dzikie krajobrazy stały się dla wielu prawdziwą szkołą malarstwa.
Montparnasse stał się zaanektowaną przez cudzoziemców cząstką Paryża, gdzie artyści mogli zasmakować prawdziwej wolności — Francja nie interesowała się ich paszportami, była tolerancyjnym rajem dla wschodnioeuropejskich Żydów. Dla przybyszów z Polski pod zaborami (często z polityczną przeszłością) było to szczególnie ważne. Tutaj mogli skupić się na twórczości i za stosunkowo niewielkie pieniądze wynająć atelier, utrzymać się ze skromnych środków, zwykle przesyłanych przez rodzinę lub protektorów, oglądać wystawy i bywać do woli w Luwrze oraz innych muzeach, a przede wszystkim zaistnieć na międzynarodowym rynku sztuki, brać udział w paryskich salonach, wystawiać swoje dzieła i zdobywać uznanie.
Perspektywa wolności, wykonywania wymarzonej pracy i podjęcia nauki w stolicy sztuki były wyjątkowo kuszące dla kobiet, które nie miały takich możliwości w realiach Polski rozbiorowej. W kraju spętane były konwenansami społecznymi, pozbawiono je możliwości studiowania, a ich sztuka była traktowana z lekceważeniem jako „sztuka kobieca”, uznawana za mniej wartościową. Warto przypomnieć, że krakowska Akademia Sztuk Pięknych zaczęła przyjmować kobiety dopiero od 1920 roku, wcześniej — już w 1904 roku — zrobiła to prywatna warszawska Szkoła Sztuk Pięknych. Paryż otwierał przed nimi możliwości, jakich nie mogło zaoferować żadne inne miejsce na świecie.
Od początku XX wieku do momentu wybuchu II wojny światowej, w Paryżu żyło około 600 czynnych polskich artystów, z czego jedną czwartą stanowiły kobiety. Oczywiście nie każdy przybysz decydował się na stały pobyt. Bywało tu wielu polskich twórców literatury: Reymont, Żeromski, Boy-Żeleński, Wyspiański, Mehoffer, Komornicka, Zapolska, Leśmian (jego żona była aktywną malarką) i wielu innych, właściwie łatwiej jest wymienić tych, którzy Paryża nie znali, niż tych, którzy bywali tam okresowo. Malarze, pisarze, poeci, wszyscy czerpali od siebie wzajemnie inspiracje i motywowali się do dalszych poszukiwań.
Szalone lata 20. były „złotym okresem” dla dzielnicy Montparnasse, która stała się światowym centrum sztuki i uosobieniem ducha epoki. W powojennym Paryżu pojawiło się wielu Amerykanów, których zasobne portfele rozkręciły wielką koniunkturę na dzieła sztuki. Malarze i rzeźbiarze nareszcie zaczęli zarabiać, a ich prace coraz częściej płynęły transatlantykami do Ameryki. W licznych nocnych klubach bawiono się do rana podziwiając taneczno-wokalne występy Kiki, uwiecznionej na wielu obrazach (m.in. Kislinga czy Mędrzyckiego) i uznanej za „królową Montparnasse’u”, tańczono przy dźwiękach energetycznej jazzowej muzyki, szampan lał się strumieniami, a szaleństwo wydawało się nie mieć końca.
Dzielnica pulsowała od twórczej energii Polaków, Rosjan, przybyszów z Ameryki Południowej i Północnej. Na stosunkowo niewielkiej przestrzeni swoje pracownie mieli tacy artyści jak: Giacometti, Brâncuși, Picasso, Soutine, Chagall, a także surrealiści jak Salvador Dalí. Wśród amerykanów prym wiedli Ernest Hemingway, Man Ray, Scott i Zelda Fitzgeraldowie, wspierająca wielu artystów pisarka Gertrude Stein (żyła w Paryżu już od 1903 roku) i wielu innych Amerykanów u progu sławy.
Właśnie w latach 20. w Paryżu przebywała największa grupa Polek i Polaków, którzy zwabieni legendą Montparnasse’u szukali — z różnym skutkiem — artystycznej sławy. Szkoła Paryska przeżywała wówczas swój najbardziej intensywny rozwój. Malarze nareszcie zyskali uznanie, niekiedy sławę, a wielu osiągnęło sukces finansowy. Dokonania Kislinga, Gottlieba, Zaka, Muter, Halickiej, Reno i wielu innych doceniane były przez krytyków i nabywców obrazów. Nazwiska te były wówczas nie mniej znane niż Chagall czy Foujita, a jednak dzisiaj większość polskich artystów jest niemal zupełnie zapomniana.
Wyjątkowo tłumnie przyjeżdżały do Paryża artystki z całego świata, w tym także rzesze młodych Polek zafascynowanych inspirującą atmosferą, nowatorskimi trendami w sztuce, a także mitem „nowej kobiety”, która żyje wedle własnych reguł, jest silna i wolna. Uosabiająca ten wizerunek Tamara Łempicka, przeżywająca na przełomie lat 20. i 30. okres największej za swojego życia sławy stwierdziła w jednym z wywiadów, że fakt bycia kobietą pomógł jej w karierze. W owym czasie sztuką zajmowało się więcej kobiet niż mężczyzn!
Dobrą passę świata sztuki brutalnie przerwał krach na Wall Street i Wielki Kryzys, który nie ominął gospodarki francuskiej. Wielu historyków sztuki uznaje 1929 rok za datę graniczną istnienia École de Paris. Lata 30. były trudnym okresem dla wszystkich artystów, bez względu na narodowość. Wielu z nich opuściło Paryż, wróciło w rodzinne strony albo na dobre osiadło w Prowansji czy na Lazurowym Wybrzeżu. W trakcie II wojny światowej większość malarzy żydowskiego pochodzenia ukrywała się na południu Francji. Nie wszystkim udało się przetrwać. W obozach koncentracyjnych zginęli m.in. Epstein, Weisberg, Kramsztyk czy malarka Alicja Hohermann.
Po okresie ciszy i zapomnienia o Szkole Paryskiej, w latach 90. dorobek polskiej kolonii w Paryżu ponownie zaczął budzić niezwykłe zainteresowanie historyków sztuki i kolekcjonerów. Obrazy polskich malarzy osiągały na aukcjach wysokie ceny. Można stwierdzić, że koniunktura na te dzieła trwa nadal. Wciąż odkrywani są artyści, o których dotąd nie wiedziano niemal nic. Pozostały budzące zachwyt obrazy, rysunki, akwarele, jak w przypadku Ireny (Reno) Hassenberg, genialnej rysowniczki o ogromnym dorobku tworzącej w Paryżu przez niemal pięćdziesiąt lat. Ostatnio została odkryta na nowo także Helena Het-Kwiatkowska, malarka tworząca wspaniałe portrety i kobiece akty.
Zapewne wielu jeszcze artystów czeka na to, aż ktoś zacznie interesować się ich spuścizną i dokonaniami. Liczni twórcy zmarli w osamotnieniu, w nędzy, zaś brak potomków, rodziny i zainteresowania w rodzinnym kraju sprawiły, że dzisiaj nie wiemy o nich niemal nic. W wielu przypadkach ich dorobek zaginął bądź został zniszczony w trakcie wojennej zawieruchy. Jestem pewna, że na niejednym strychu i w niejednej piwnicy we Francji leżą zapomniane obrazy czy rysunki przedstawicieli Szkoły Paryskiej… Wszak w międzynarodowym tyglu, jakim był Paryż w latach 20. i 30., konkurencja wśród artystów była ogromna, życie przypominało tor przeszkód i wymagało ogromnej determinacji. Jeśli ktoś przetrwał na tym trudnym rynku sztuki kilkadziesiąt lat i nieustannie tworzył, zasługuje na to, aby o nim pamiętać.
Rozwój sztuki nowoczesnej nie byłby tak dynamiczny i wielokierunkowy, gdyby nie wkład przybyszów z terenów Polski rozbiorowej i Rosji. Przywieźli do Paryża niezwykłą energię, wielkie marzenia i determinację, by je spełniać. Bez ich doświadczeń ludności pozbawionej własnego państwa, wschodniej melancholii i smutku sztuka XX wieku byłaby o wiele uboższa i zapewne inna.
Szkoda, że wiedza na temat dokonań artystów Szkoły Paryskiej jest tak znikoma. Przyczyną tego jest zapewne fakt, że większość dzieł tych twórców znajduje się obecnie w rękach prywatnych kolekcjonerów. W muzeach możemy zobaczyć niewiele obrazów czy rzeźb przedstawicieli Szkoły Paryskiej. Potrzebne są wystawy w dużych muzeach, które mogłyby dotrzeć do masowego odbiorcy. Niestety, duże retrospektywy Kislinga czy Muter miały miejsce dość dawno, w latach 90. XX wieku. W 2015 i 2016 roku w Krakowie i w Warszawie cieszyliśmy się wielką retrospektywą prac Olgi Boznańskiej. To jednak ciągle mało…
W 2019 roku łatwiej było zobaczyć polskich artystów za granicą, niż w kraju… W Madrycie miała miejsce wielka retrospektywa twórczości Tamary Łempickiej, zaś w hiszpańskim mieście Girona zaprezentowano przygotowaną z rozmachem wystawę Meli Muter i innych polskich artystów (m.in. Gottlieba, Boznańskiej).
Obie ekspozycje cieszyły się tak dużym zainteresowaniem, że o kilka miesięcy przedłużono ich czas trwania. Hiszpanie odkrywają dorobek polskich twórców z Paryża, a kiedy nadejdzie boom na to malarstwo w ich ojczyźnie?
Obecnie najlepszym sposobem na zapoznanie się z przekrojowym dorobkiem École de Paris jest wizyta w podwarszawskim Konstancinie. Tam właśnie mieści się prywatne muzeum Villa La Fleur, gdzie wystawiona jest wyjątkowa, bogata ekspozycja sztuki Szkoły Paryskiej z kolekcji Marka Roeflera. W odrestaurowanych wnętrzach wilii z początku XX wieku zobaczyć możemy obrazy Kislinga, Muter, Mędrzyckiego, Haydena, a także Łempickiej czy Halickiej.
Świetnym sposobem na kontakt ze Szkołą Paryską jest także odwiedzenie wystaw, które poprzedzają aukcje dzieł sztuki w domach aukcyjnych, takich jak Desa Unicum w Warszawie. Popyt na dzieła twórców z kręgu École de Paris wciąż jest bardzo duży, ceny obrazów sięgają niekiedy 200 czy 300 tysięcy złotych. W świecie historyków sztuki i kolekcjonerów artyści ci są doskonale znani i doceniani. Czas, aby dokonania polskich twórców Szkoły Paryskiej dotarły do świadomości szerszej publiczności.
Dla mnie przygoda ze Szkołą Paryską rozpoczęła pasję kolekcjonerką, którą wraz z mężem w skromnym zakresie staramy się rozwijać. Zapomniani artyści domagają się głosu. Ich prace wywołują nie tylko nostalgię, ale również skłaniają do marzeń, wywołują silne emocje. W końcu po co patrzymy na obraz? Jak stwierdził Wojciech Weiss, obraz to zrealizowany zachwyt…
A oto kilka nazwisk wybitnych twórców École de Paris, które trzeba znać:
Mojżesz Kisling (1891–1953), krakowianin żydowskiego pochodzenia, uczeń Pankiewicza. Zyskał przydomek księcia Montparnasse’u — był duszą towarzystwa, hulaką i kobieciarzem, najlepszym przyjacielem Amedeo Modiglianiego, Apollinaire’a i Picassa. Walczył na froncie I wojny światowej w polskim wojsku. Jako jeden z pierwszych polskich artystów Szkoły Paryskiej odniósł komercyjny sukces. Znany dzięki zgeometryzowanym pejzażom południa Francji, a przede wszystkim dzięki licznym portretom. Styl jego obrazów jest linearny, często stosował deformację elementów twarzy (np. powiększone oczy), elementy dekoracyjne (np. ludowa chusta, wzór tkaniny), używał wibrujących, skontrastowanych barw.
Mela Muter (1876–1967), warszawianka pochodząca z zamożnej rodziny kupca Fabiana Klingslanda. Uważała się za samouka. Wraz z mężem Michałem Mutermilchem i rocznym synem przybyła do Paryża w 1901 roku, gdzie szybko zwróciła na siebie uwagę krytyki obrazami przedstawiającymi ubogich Bretończyków. W swoim długim, naznaczonym wieloma tragediami życiu była jedną z najbardziej docenianych polskich malarek we Francji, zdobywała wyróżnienia, miała indywidualne wystawy. Zasłynęła jako wybitna portrecistka, malarka pejzaży i martwych natur. Jednym z głównych motywów jej sztuki było macierzyństwo, pokazane z brutalną szczerością, przesycone smutkiem i melancholią. Mimo licznych sukcesów w latach 20. i 30. zmarła w nędzy i zapomnieniu. Pozostawiła ogromny dorobek, przeważnie znajdujący się w kolekcjach prywatnych (m.in. kolekcja Bolesława i Liny Nawrockich, kolekcja K. Musiała, Yankilevich Collection, kolekcja M. Roeflera).
Eugeniusz Zak (1884–1926), warszawianin żydowskiego pochodzenia. Wszyscy znamy jego melancholijne, oniryczne wizerunki pierrotów. Po przybyciu do Paryża, szybko zyskał renomę. Corocznie wystawiał na Salonie Jesiennym i Salonie Niezależnych. Jeden z najbardziej docenionych za życia artystów polskich tworzących w Paryżu. Po I wojnie światowej wypracował indywidualny styl, malował postacie tancerzy, arlekinów [o wydłużonych proporcjach ciała] w charakterystycznych trójkątnych czapkach, jego kompozycje utrzymane były w odrealnionym, nasyconym smutkiem nastroju. Żona Jadwiga po jego śmierci (zmarł w trakcie malowania na atak serca) w 1926 roku prowadziła galerię paryską Galerie ZAK. Kobieta wylansowała wielu artystów z Ameryki Południowej, zorganizowała wystawę Kandinsky’emu i nieznanej jeszcze nikomu Tamarze Łempickiej. W czasie II wojny światowej pozostała w Paryżu. Zmarła wraz z synem w obozie koncentracyjnym.
Leopold Gottlieb (1879–1934), urodzony w Drohobyczu malarz pochodzenia żydowskiego, brat przedwcześnie zmarłego słynnego malarza krakowskiego Maurycego Gottlieba. Był uczniem Malczewskiego. Przybył do Paryża w 1904 roku, jednak nie utracił więzi z krajem — należał do krakowskiej Grupy Pięciu. Szybko zyskał uznanie krytyki paryskiej. Przyjaźnił się z Melą Muter i Diego Riverą. W 1914 roku pojedynkował się na szable z Kislingiem — wydarzenie to odbiło się szerokim echem w prasie francuskiej. W trakcie I wojny światowej związany był z otoczeniem Józefa Piłsudskiego, wstąpił do Legionów. Służąc na froncie jako oficer wykonał liczne rysunki i grafiki obrazujące polskie wojsko. Po powrocie do Paryża stał się znanym portrecistą. Wielokrotnie wystawiany i nagradzany, uznany przez francuską krytykę. Jego kompozycje figuralne (często nawiązujące do Biblii) z wydłużonymi postaciami o nieco odrealnionych sylwetkach przywodzą na myśl średniowieczne freski. Jego bogatą twórczość cechuje znaczenie metaforyczne i egzystencjalna wymowa.
Alicja Halicka (1889–1974), córka wybitnego lekarza krakowskiego żydowskiego pochodzenia. Do Paryża przybyła przed I wojną światową, dzięki mężowi — wybitnemu kubiście — Ludwikowi Markusowi (Marcoussis) weszła w kręgi awangardy kubistów i zaczęła malować w tym stylu. W latach 20. oboje z mężem stali się znaną parą w kręgach elity artystyczno-kulturalnej Paryża. Z uwagi na postawę męża artystka porzuciła kubizm, malowała kompozycje figuralne, oniryczne pejzaże miejskie, portrety, projektowała scenografie spektakli teatralnych i kostiumy sceniczne. Popularność przyniosły jej prace patchworkowe, tzw. wytłaczane romanse. W latach 30. pracowała w Nowym Jorku, rysowała dla „Vogue’a” i innych pism. Po śmierci męża w 1942 roku Halicka podróżowała do Indii, tworzyła różnorodne prace malarskie, recenzowała dla prasy francuskiej spektakle teatralne. W latach 50. i 60. odwiedzała Polskę i propagowała zjawisko École de Paris.
Maurycy Mędrzycki (1890–1951), urodził się w Łodzi w rodzinie blacharza żydowskiego pochodzenia. Z uwagi na wyjątkowy talent zaprzyjaźniony architekt sfinansował mu studia w Paryżu. Przyjaźnił się z Modiglianim i Soutinem. W 1919 roku związał się z modelką Kiki (Alice Prin), która wkrótce stała się muzą wielu malarzy i zyskała tytuł królowej Montparnasse’u. W czasie II wojny organizował ruch oporu w Nicei. Jeden z synów artysty działał w konspiracji i pod koniec wojny został rozstrzelany przez nazistów. W latach 1947–1951 Mędrzycki stworzył przejmujący cykl grafik przedstawiający codzienność warszawskiego getta. W swoim malarstwie podejmował rozmaitą tematykę — portrety, pejzaże (głównie południa Francji, z którym związał się w latach 30.), kompozycje figuralne. Jego malarstwo cechowała wibrująca kolorystyka i niezwykła ekspresyjność.
Roman Kramsztyk (1885–1942), urodzony w Warszawie malarz żydowskiego pochodzenia, przez wiele lat pobytu w Paryżu wypracował oryginalny styl i wyspecjalizował się w realistycznych, inspirowanych ekspresyjnym pędzlem portretach. W latach 30. był blisko związany ze Skamandrytami (namalował najsłynniejszy portret Lechonia), nieustannie podróżował między Paryżem a Warszawą. W 1938 roku zdecydował się na dobre przenieść z żoną do Polski. Zginął zastrzelony na ulicy warszawskiego getta.
Henryk Hayden (1883–1870), urodzony w Warszawie, pochodził z zasymilowanej żydowskiej rodziny zamożnego kupca. Studiując na Politechnice Warszawskiej odkrył powołanie artystyczne i rozpoczął studia w Szkole Sztuk Pięknych. Od 1912 roku tworzył w Paryżu i stał się aktywnym członkiem polskiej kolonii na Montparnasse. Jego twórczość przeszła ewolucję od kubizmu, przez neorealizm, po „poetycki realizm” — aktywny po II wojnie światowej ruch, który kultywował powrót do korzeni i malarstwo szczęśliwości. Przyjaciel Samuela Becketta. Nieustannie poszukujący, w końcowym okresie skupił się na minimalistycznych pejzażach. Całe jego życie stanowi przykład uczciwości, prostoty i wiary w sztukę.
Bibliografia:
1. Bartnicka-Górska H., Szczepińska-Tramer J., W poszukiwaniu światła, kształtu i barw. Artyści polscy wystawiający na Salonach paryskich w latach 1884–1960, Warszawa 2005.
2. Bobrowska-Jakubowska E., Artyści polscy we Francji w latach 1890–1918. Wspólnoty i indywidualności, Warszawa 2004.
3. Brus-Malinowska B., Malinowski J., Kisling i jego przyjaciele. Wystawa obrazów i rzeźb z kolekcji Musée du Petit Palais w Genewie, Muzeum Narodowe w Warszawie, Warszawa 1996.
4. Brus-Malinowska B., Malinowski J., W kręgu École de Paris. Malarze żydowscy z Polski, Warszawa 2007.
5. Claridge L., Tamara Łempicka, Poznań 2013.
6. École de Paris, DESA, katalog aukcji 24 maja 2018, Warszawa 2018.
7. Warnod J., L’École de Paris, Arcadia Editions, Paryż 204.
8. Wierzbicka A., L’École de Paris. Pojęcie, środowisko, twórczość, Warszawa 2004.
9. Winiarski A., Henri Hayden. École de Paris, Warszawa 2014.
10. Winiarski A., Maurice Mendjizky. E[É]cole de Paris, Warszawa 2014.
11. Winiarski A., Mistrzowie École de Paris. Villa La Fleur, katalog zbiorów, Warszawa 2016.
Artykuł pierwotnie ukazał się na nieistniejącym już blogu autorki: http://zientek.blog.pl/
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Vincent van Gogh w Auvers-sur-Oise. Ostatnie miesiące życia - 5 listopada 2023
- Kobiety z portretów Modiglianiego - 23 stycznia 2023
- Alice Neel. Kolekcjonerka dusz - 26 listopada 2022
- Pracownie polskich malarek w Paryżu - 22 maja 2022
- Sto lat temu w Paryżu. Artystki szalonych lat 20. - 22 kwietnia 2022
- Tamara Łempicka. Dziesięć nieznanych faktów na jej temat - 8 marca 2022
- Czy córka stangreta mogła być wybitną artystką? - 25 czerwca 2021
- Fenomen École de Paris - 22 grudnia 2019
- Tadeusz Boy-Żeleński i Skandalistka – o jednym z najsłynniejszych romansów dwudziestolecia międzywojennego - 2 lutego 2019
- Stanisław Przybyszewski. Meteor Młodej Polski i kochające go kobiety - 16 grudnia 2018
Z całą sympatią dla p. Oksany, stwierdzam że redakcja portalu spojrzała wyjątkowo pobłażliwym okiem na tego Mondzaina