O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Dwa tatrzańskie jeziora w pejzażu Władysława Ślewińskiego



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Po siedemnastu latach pobytu we Francji, Władysław Ślewiński wraca do Polski. Ten długi okres rozłąki z krajem musiał spowodować takie utożsamianie się z tamtą nową ojczyzną, że ponoć do przyjaciół mawiał: „u nas w Bretanii”. Bo w tym regionie spędził najlepsze swoje artystyczne lata, tam dojrzewał jako malarz.

Władysław Ślewiński, Autoportret w słomkowym kapeluszu, malarstwo polskie, sztuka polska, Niezła Sztuka

Władysław Ślewiński Autoportret w słomkowym kapeluszu | 1894, Muzeum Narodowe w Warszawie

Zafascynowany Paulem Gauguinem, który będzie dla niego na zawsze przyjacielem, autorytetem i mistrzem, pozostanie także wierny estetyce szkoły Pont-Aven, którą ten wielki francuski malarz założył w Bretanii. Jednak nigdy go nie naśladował i naśladować nawet nie mógł, gdyż inne były doświadczenia Ślewińskiego, a i charakter miał całkowicie odmienny.

W obrazach polskiego malarza jest „mniej owej barwnej, oszałamiającej wybuchowości aniżeli u Gauguina. Wszystko było tu też w dużo mniejszym stopniu podległe ścisłemu programowi. Zamiłowaniu do błyskotliwych efektów przeciwstawił Ślewiński naturę marzycielską, skupioną i skromną. Nuta specyficznej, trochę nostalgicznej poezji, zamglenie tak właściwe polskiej przyrodzie, wrażliwość – wszystko to sprawiło, że Ślewiński stał się niepodobny do żadnego z malarzy pochodzących z kręgu Gauguina”1. Według słów jednej z uczennic polskiego malarza, od którego słyszała tę wypowiedź, ponoć Gauguin mawiał do niego tak: „Ty, Ślewiński, nie powinieneś wychodzić ze swojej ciemnej gamy”2.

Jego malowidła z tamtego okresu przedstawiające surowy bretoński krajobraz, urwiste wybrzeża Oceanu Atlantyckiego, czy też mieszkańców tego regionu, właśnie takie są, ze swoistą, właściwą tylko Ślewińskiemu, poetyką kolorytu. Francuski krytyk po obejrzeniu jego obrazów w 1897 roku skonstatował dotychczasowy dorobek Ślewińskiego w taki oto sposób: „Śmiały jego rysunek zakreśla kontury i energicznie modeluje, a ponieważ artysta głównie zwraca uwagę na całość, na efekt ogólny, pomija niepotrzebne szczegóły, przekładając szerokość rysunku nad drobiazgowość wykończenia”3.

Władysław Ślewiński, Morskie Oko, malarstwo polskie, sztuka polska, Niezła Sztuka

Władysław Ślewiński Morskie Oko | ok. 1907, Muzeum Sztuki w Łodzi, Pałac Herbsta

Na pewno jednak łączyło Gauguina i Ślewińskiego to, że obydwaj zaczęli zajmować się malowaniem mając już ukończone lat trzydzieści, porzucając dotychczasowe życie, Francuz bankiera, Polak ziemianina, choć Ślewiński próbował zaczynać wcześniej, chodził nawet do Klasy Rysunkowej Gersona, ale tak krótko, że nawet dzienniki szkoły tego nie odnotowały. Ale malować musiał, miał to w genach, był przecież bliskim krewnym samego Józefa Chełmońskiego, który zapewne polecił go Gersonowi. Można więc dostrzec i podobieństwa, także artystyczne i całkiem widoczne różnice w tej materii. Wybitny znawca sztuki tamtego okresu, Tadeusz Dobrowolski, pisze o tym tak: „W ślad za nim (Gauguinem) przyswoił sobie giętką, falującą linię, dużą syntetyczną plamę barwną i metodę jasnego, prostego porządkowania płaszczyzny obrazu. Różnił się zaś od niego kolorem i ogólną, bardziej liryczną i spokojną wymową płótna. Stosował barwy raczej ściszone i zawsze harmonijne. Farby nakładał cienko, tak że przezierało przez nie drobnoziarniste płótno, błyszczące emulsją olejnej farby i werniksu. Kładł nacisk na jakości walorowe, doceniając grę jasnych i ciemnych partii obrazu”4.

Władysław Ślewiński, Muzeum Sztuki w Łodzi, Pałac Herbsta, polskie muzeum, Niezła Sztuka

Władysław Ślewiński Morskie Oko | ok. 1907, Muzeum Sztuki w Łodzi, Pałac Herbsta

Ale nie będziemy się tutaj zajmować szczegółowo warsztatem artystycznym, bowiem jak zauważył Zenon Przesmycki „Miriam” pisząc wstęp do katalogu jednej z wystaw Ślewińskiego w roku 1898, wszelkie analizy tego typu „odbierają tłumowi widzów – którym nabija się głowę niezbyt zrozumiałymi zdaniami i terminami – wszelką radość odczucia, oduczają ich od zainteresowania się tą jedyną sprawą, jaka powinna ich zajmować w obliczu dzieła sztuki: interesowanie się doznaniem, wrażeniem, wzruszeniem, które ono wywołuje”5.

Poza tym piszący te słowa nie czuje się w żaden sposób upoważniony, aby rozważania tego typu czynić. Jako jeden z tego „tłumu widzów” może tylko powiedzieć, że im dłużej patrzy się na dzieło sztuki, tym staje się ono piękniejsze i zaczyna żyć samo w sobie i zarazem w duszy naszej. Niemniej ta krótka analiza była na tyle konieczna, ponieważ powinniśmy wiedzieć, że to co artysta wyniósł z pobytu we Francji zostało w nim już na zawsze, bowiem będąc przez kilka tylko lat w Polsce pozostaje nadal wierny wypracowanemu wcześniej stylowi swojego malowania. Nie może to dziwić, bowiem tam nauczył się wszystkiego. Choć przybył do Francji jako człowiek dojrzały już, to jednak jako malarz był początkujący, wręcz surowy, a więc nie musiał porzucać wcześniejszych nawyków czy przestawiać się na inny nurt.

Władysław Ślewiński powraca do kraju w 1905 roku i zamieszkuje w Krakowie. Stąd już jest bardzo blisko na Podhale. Okres Młodej Polski to także czas fascynacji folklorem, a w tym wypadku tatrzańskim krajobrazem i życiem prostych ludzi. W owym czasie gromadnie przebywają tam artyści wszelkie maści, pisarze, malarze. Elita kulturalna kraju w rozbiorach. Zaprzyjaźnia się z wieloma z nich: Janem Kasprowiczem, Leopoldem Staffem, Kazimierzem Tetmajerem, Stanisławem Witkiewiczem czy Leonem Wyczółkowskim. Oddziałuje także na Witkacego, który później będzie go odwiedzał w Bretanii. Jednak przede wszystkim wędruje po górach, gdzie znajduje wiele tematów do swoich pejzaży, choć nie tylko je maluje, że wspomnimy tu choćby jego słynny portret Sierota z Poronina.

Władysław Ślewiński Sierota, malarstwo polskie, sztuka polska, Niezła Sztuka

Władysław Ślewiński Sierota z Poronina | ok. 1906, Muzeum Narodowe w Warszawie

Muszą fascynować go tatrzańskie największe jeziora, gdyż woda dużo wcześniej oczarowała go do tego stopnia, wtedy gdy ujrzał ocean w Bretanii, że został „pierwszym polskim artystą, który konsekwentnie poświęcił tematyce morskiej część swojej twórczości – namalował ponad siedemdziesiąt marin”6. Na początek oczywiście kieruje swoje kroki do najsłynniejszego z nich, nad Morskie Oko. Obraz ten maluje w 1907 roku. Tutaj konieczne jest jednak małe wyjaśnienie. We wszystkich dostępnych mi publikacjach dotyczących artysty i odnoszących się do obrazu Morskie Oko, jako datę powstania podaje się rok 1910.

Zdziwiło mnie to bardzo, ponieważ w tymże roku malarz przebywał już w Warszawie, na Podhale nie przyjeżdżał, a raczej szykował się do opuszczenia ponownie Polski, tym razem już na zawsze. Gdy jednak zobaczyłem ten obraz w Pałacu Herbsta w Łodzi, to przy nim na tabliczce widniała data 1907 rok. I to wydało mi się jak najbardziej prawdopodobne. Skąd więc takie rozbieżności pomiędzy publikacjami książkowymi, tymi jak najbardziej poważnymi, a tym co stoi napisane w muzeum? Jedyne co mi pozostało aby rozwiać moje wątpliwości, mając także na uwadze i to, że będę o tym obrazie pisał, to zwrócić się bezpośrednio do łódzkiego muzeum o wyjaśnienia. Bardzo szybko uzyskałem odpowiedź, która wyjaśnia skąd ten błąd w książkach o Ślewińskim mógł się wziąć. Myślę, że najlepszym wyjściem będzie zacytować wyjaśnienie, jakie otrzymałem z muzeum. „Obraz Władysława Ślewińskiego Morskie Oko (MS/SP/M/163) datowany jest na około 1907 rok. Niewątpliwie pojawiająca się w niektórych opracowaniach data 1910 wynika z faktu, że na odwrociu płótna widnieje odręczna dedykacja Ślewińskiego: „Panu Micińskiemu (?) na pamiątkę WŚlewiński, 3 marca 1910 roku”.

Przyznam, że z drugim pejzażem, Czarny Staw w Tatrach (ok. 1909) mam także problem z datowaniem. Dlaczego? Otóż Ślewiński opuszcza Podhale w 1907 r. by w następnym zostać na krótko profesorem w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych. Obrażony, porzuca szybko tę funkcję i zakłada prywatną szkołę. Organizuje dla swoich uczniów plenery na Podhalu w 1908 roku i Kazimierzu Dolnym w 1909 roku. Biografowie artysty nie podają, aby w 1909 roku był ponownie w Tatrach, a nie przypuszczam, aby dzieło to stworzył w pracowni. Skąd więc datowanie Czarnego Stawu na 1909 rok? Nasuwa mi się tylko jedno wyjaśnienie. Być może podczas pleneru z uczniami rozpoczął go malować z natury, a ukończył już „w domu”, w kolejnym roku i stąd taka data. A być może, ponownie jest, podobne jak z malowidłem „łódzkim”, jakieś nieporozumienie? Jednak tego już nie wyjaśniałem, bo w sumie w tym akurat przypadku, nie ma to wielkiego znaczenia. Skoro na stronie internetowej Muzeum Narodowego w Warszawie, w którego zbiorach dzieło się znajduje, określono datowanie na „ok. 1909 rok”, to równie dobrze mógłby to być rok 1908 i wtedy by to korelowało z okresem, gdy Ślewiński był na Podhalu z uczniami na plenerze. Pozostawmy jednak te sprawy historykom sztuki. Jedynym celem zwrócenia uwagi na daty był fakt, że w książkowych publikacjach poświęconych Ślewińskiemu (tych tylko, podanych w przypisach), podano okres powstania Morskiego Oka bardzo błędnie (różnica trzech lat), który kłóci się z jego biografią.

Władysław Ślewiński, Czarny Staw, malarstwo polskie, sztuka polska, Niezła Sztuka

Władysław Ślewiński Czarny Staw | ok. 1909, Muzeum Narodowe w Warszawie

Ślewiński w tym czasie ma ukończone 50 lat. Ówcześnie człowieka w tym wieku określano już jako prawie „staruszka”. „Śledź” (jak nazywano artystę, ponieważ był szczupłym, lekko „zasuszanym”), jest jednak człowiekiem twardym, nieustępliwym i upartym. Bierze więc na plecy sztalugi, farby, płótna i rusza w wysokie góry, które maluje z natury, w plenerze, jako jedyny artysta z grupy Pont-Aven7.

I tak w 1907 roku powstaje Morskie Oko z topniejącym śniegiem, w ciemno-granatowej kolorystyce i Czarny Staw przypuszczalnie dwa lata później, „w którym pozostając w dominującej tonacji ciemnego indygo rozegra mistrzowsko wszystkie jej niuanse”8. Spoglądamy teraz na te dwa tatrzańskie pejzaże, które można umownie nazwać „krajobrazami zamkniętymi”. „Są to kompozycje, w których centralnym motywem jest górskie jezioro w otoczeniu skał, a ściślej mówiąc tylko tych skał nasady. Nie ma w nich horyzontu, nie ma nieba”9. Ignacy Witz zwraca uwagę, nad którą trzeba się mocniej pochylić zauważając, że widoki z Tatr Ślewińskiego „są inne od wszystkiego, co zostało tu już namalowane, od obrazów Gersona, stworzonych jak gdyby przez badacza skorupy ziemskiej, do Wyczółkowskiego, zachwycającego się zachodami słońca lub świtami, rzeźbiącymi i barwiącymi swymi promieniami i zorzami poszarpane skalne kształty. Tamte obrazy dawały wizję groźną, przedmiotową, dotykalną prawie. Zapis Ślewińskiego jest zaś bardziej poetycki, refleksyjny, niby z oddalenia ukazany, zacierający szczegóły”10.

Oczywiście autor ma tu na myśli także i inne, niż tylko te krajobrazy z jeziorami tatrzańskimi, ale myślę, że właśnie one dobrze charakteryzują te spostrzeżenia oraz także i to, że malarz podczas pobytu w najwyższych polskich górach coraz wyraźniej zarzucił barwność „nabytą w Pont – Aven i zacznie się wtapiać w ową tradycyjną mglistą szarość polskiego malarstwa (cechującą zwłaszcza polskich kolorystów)”11. „Widzenie godne Tatr” jak pisał Antoni Potocki.

Władysław Ślewiński, Czarny Staw, Muzeum Narodowe w Warszawie, polskie muzeum, Niezła Sztuka

Władysław Ślewiński Czarny Staw | ok. 1909, Muzeum Narodowe w Warszawie

Przedstawiłem tylko te dwa obrazy tatrzańskie także i dlatego, że są one na co dzień prezentowane w polskich muzeach i dostępne publiczności, podczas gdy inne z tym tematem, jak np. Fioletowe góry znajdują się w Paryżu lub Chałupy w śniegu czy Pejzaż górski, w magazynie MNW.

Władysław Ślewiński Morskie Oko, ok. 1907
technika/materiał: olej, płótno
wymiary: 57 × 81 cm
Muzeum Sztuki w Łodzi, Pałac Herbsta

Władysław Ślewiński Czarny Staw w Tatrach, ok. 1909
technika/materiał: olej, płótno
wymiary: 51 × 62,5 cm
Muzeum Narodowe w Warszawie


  1. I. Witz, Polscy malarze, polskie obrazy, Warszawa 1970.
  2. W. Jaworska, W kręgu Gauguina. Malarze szkoły Pont – Aven, Warszawa 1969.
  3. Ibidem.
  4. T. Dobrowolski, Malarstwo polskie ostatnich dwustu lat, Wrocław 1989.
  5. Cyt za: Teksty o malarzach 1890-1918, Wrocław 1976.
  6. A. Daszkiewicz, Władysław Ślewiński, Warszawa 2006.
  7. Ibidem.
  8. W. Jaworska, W kręgu Gauguina, op. cit.
  9. W. Jaworska, Władysław Ślewiński. Album, Warszawa 1991.
  10. I. Witz, op. cit.
  11. Z. Kępiński, Impresjonizm polski, Warszawa 1961.

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Leszek Lubicki

Pasjo­nat sztuki, lecz zawo­dowo z nią nie zwią­zany. Nasz ese­ista, zain­te­re­so­wany malar­stwem pol­skim przełomu XIX/XX wieku, czyli tym okresem, który Maria Poprzęcka nazwała „Szczęśliwą godziną”. A pisze, bo lubi.


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *