O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Vittore Carpaccio „Dwie wenecjanki” lub „Kurtyzany”



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

O życiu Vittore Carpaccia zbyt wiele nie wiadomo. Fakty są takie: niepewna data urodzin, około 1460 roku, data śmierci – 1520 i szereg obrazów, którymi wypełnił kościoły, scuole, domy nie tylko weneckie ale i okoliczne: Capodistri, w Pirano, Pozzale i w Chioggi. Nieodrodne cudowne dziecko rozkwitającej renesansowej Wenecji. Malarz jej dostatku, niezwykłego światła, jej budowli i chmur, mieszkańców, patronów i świętych.

Vittore Carpaccio, niezła sztuka

Pietro Paoletti Portret Vittore Carpaccio, Musei di Villa Torlonia

Dzieciństwo malarza zgubiło się gdzieś pośród weneckich zaułków, pośród tętniącego życiem miasta, w którymś z bogatych domów; ukryła je mgła, woda lub spaliło złote światło. Rodzina Scarpaza, bo tak właściwie się nazywali, była w mieście znana. Jeden z krewnych Vittore był kanonikiem w katedrze na Torcello, ojciec zaś bogatym kupcem. Vittore prawdopodobnie uczył się u któregoś z braci Bellinich; jeśli tak, to nauczył się malowania złotego światła otaczającego lagunę. Szybko zdobył sławę i uznanie, zamawiali u niego najbogatsi; a Vittore, podobnie jak dziesiątki weneckich malarzy, na chwałę boską i ludzką zapełniał swoimi płótnami domy, konfraternie i kościoły.

Jedno z jego bardziej frapujących płócien znajduje się nie w Akademii, nie w San Giorgio degli Schiavoni, lecz w Museo Correr i znane jest jako Dwie wenecjanki lub Kurtyzany – tytuł, którym obdarzył ten obraz miłośnik sztuki Carpaccia i Wenecji, John Ruskin.

Wenecjanki, Kurtyzany, Vittore Carpaccio, Wenecja, Niezła sztuka

Vittore Carpaccio Dwie wenecjanki / Kurtyzany | 1490–1495, Museo Correr, Wenecja

Jedno z niewielu płócien malarza o tak świeckim charakterze. Obraz i zarazem Carpaccio zdobyli ogromną popularność za sprawą Ruskina. On sam, zafascynowany miastem na lagunie i jego złotym malarstwem, poświęcił mu kilka tekstów – m.in. Kamienie Wenecji. Nie bez przyczyny zapewne jedna z pozycji Ewy Bieńkowskiej, opisującej Wenecję przez pryzmat malarstwa, trawestuje tytuł Ruskina: Co mówią kamienie Wenecji.

Dwie kobiety siedzą na marmurowym tarasie w towarzystwie małego chłopca, dwóch psów i kilku ptaków, a ich spojrzenia, zwrócone w ten sam punkt poza obrazem, są nieobecne – senne, zamyślone, leniwe, nostalgiczne… Tło stanowi ciemna, nieokreślona przestrzeń. Taras wydaje się zawieszony bardzo wysoko – w wyizolowanej, duchowej przestrzeni. Lecz wiemy, że ta przestrzeń otwiera się na szerokie i spokojne wody laguny, na której widać kilka łodzi pełnych mężczyzn uzbrojonych w łuki, polujących na wodne ptaki. A oto i druga, górna część:

Vittore Carpaccio, Polowanie na lagunie, Niezła sztuka

Vittore Carpaccio Polowanie na lagunie | ok. 1490–1495, Jean Paul Getty Museum, Los Angeles

Vittore Carpaccio, rekonstrukcja całości

Ten obraz podzielił badaczy. Ci, którzy widzą w nim kontynuację obrazu malarza przedstawiającego owych mężczyzn polujących na lagunie, zinterpretowali przedmioty, rośliny i zwierzęta zgromadzone na balkonie jako atrybuty wierności; kobiety zaś to czekające na mężów żony.

Ci, którym bliższy jest tytuł Kurtyzany, te same zwierzęta i te same rośliny, dostrzegli jako symbole Wenus i  miłości niekoniecznie małżeńskiej. Pies na renesansowych obrazach zazwyczaj symbolizował małżeńską wierność; tutaj są dwa – ten mniejszy, biały i patrzący wprost na nas, jest tej wierności symbolem.

Lecz większy – ten obcięty, z którym drażni się lub bawi jedna z kobiet – wedle dość daleko idących interpretacji może być groźnym wilkiem, często symbolizującym prostytucję (łaciński, żeński odpowiednik wilka lupuslupa to prostytutka, stąd też lupanar – miejsce schadzek, dom publiczny). Lecz pies na obrazie jest chartem lub wyżłem i wiązany powinien być raczej z heraldyką.

Pies ma różne konotacje w symbolice – od najbardziej pozytywnych po skrajnie negatywne. Biblia nie ma o nim najlepszego zdania, umieszcza go zazwyczaj po stronie zła i występku, podczas gdy np. kult Zaratustry podniósł psa do niebywale ważnej roli; otoczonemu czcią przypisywano wielorakie funkcje, od pasterskich po opiekunów zmarłych i uczestników religijnych obrzędów.

Vittore Carpaccio, Dwie wenecjanki, Niezła sztuka

Vittore Carpaccio, Dwie wenecjanki, detal | 1490–1495, Museo Correr, Wenecja

Cztery ptaki wyeksponowane przez malarza na tarasie to dwa gołębie, paw i papuga. Gołąb – w chrześcijaństwie jednoznaczny symbol czystości i Ducha Świętego, choć starożytni przekonani byli o jego rozwiązłości. Lecz dwa gołębie to w ikonografii chrześcijańskiej zazwyczaj symbol wierności. Podobnie paw – jego symbolika jest raczej jednoznaczna i, przede wszystkim ze względu na ogon, a także na niepsujące się mięso, jest symbolem odrodzenia i zmartwychwstania. Natomiast paw ze złożonym ogonem jest utożsamiany z pychą.

Papuga to czystość, na wielu obrazach, szczególnie północnoeuropejskiego renesansu, jest atrybutem małżonki. Może też być ze względu na egzotyczność po prostu symbolem zamożności. Owoc granatu jako symbol płodności i druga, obok kwiatu lilii, roślina – mirt (symbol małżeński) – dopełniają ten zestaw zwierząt, roślin i przedmiotów symbolicznych. Niektóre, zależnie od kultury i mitologii, odmiennie interpretowane. Pozostaje jeszcze postać chłopca. Jest wyraźnie poza balustradą, jakby chciał wejść na balkon. Z ramienia zwisa mu torba. Jest posłańcem, a kobiety nie czekają na mężczyzn, lecz na wiadomość od nich.

Pawieł Muratow – idąc tropem Ruskina i wszechobecnego, specyficznego weneckiego złotego koloru – widzi na tarasie kurtyzany suszące włosy po ich farbowaniu. Podaje nawet szesnastowieczny przepis na farbę używaną przez wenecjanki1.

Dlaczego, kto i kiedy przeciął obraz niemal w połowie, bezceremonialnie dzieląc go na dwa różne światy? Prawdopodobnie około 1800 roku jakiś handlarz dziełami sztuki w celu lepszego zarobku. Takim sposobem dwie połówki malarskiego świata żyją teraz oddalone od siebie o tysiące kilometrów (Polowanie na lagunie jest własnością Paul Getty Muzeum w Kalifornii). W roku 1999 na wystawie w weneckim Palazzo Grassi zatytułowanej Il Rinascimento a Venezia e la pittura del Nord (Renesans wenecki i malarstwo Północy) płótna na krótko zawisły obok siebie.

Cały obraz o specyficznej i wyjątkowej kompozycji prawdopodobnie został zamówiony w konkretne miejsce, konkretną przestrzeń; świadczą o tym nienaturalnie wydłużony format i skadrowanie lewej strony obrazu – zarówno postać chłopca, jak i psa, przede wszystkim psa – są mocno obcięte. Niezbyt to częsty zabieg malarstwa tamtego czasu, chociaż Carpaccio w Śnie św. Urszuli, przypomnijmy, stosuje inny, równie rzadki zabieg kompozycyjny: „ptasią perspektywę”, pozwalającą oglądać nam scenę ukazania się anioła tytułowej świętej z pozycji lewitującego obserwatora…

Część przedstawiająca Polowanie na lagunie stanowiła fragment drzwi szafy, lub, co bardziej prawdopodobne, okiennicy, o czym świadczą ślady zawiasów i zasuwki.

Ale równie ciekawe okazało się odrestaurowanie rewersu obrazu – pokazało malowidło trompe l’oeil przedstawiające drewnianą półkę z listami. Nietrudno wyobrazić sobie użytkowość tej części obrazu – zamknięty stanowił okno ukazujące dalekie wody laguny, po otwarciu kameralny schowek na listy. Być może była to korespondencja owych dwóch zagadkowych wenecjanek, których zawieszona obecność pobudzała wyobraźnię wielu krytyków, a także widzów.

W jakiej przestrzeni przebywają te kobiety? Jej fizyczność, mierzona geometrią bądź perspektywą powietrzną, nie na wiele się zda, obydwie przestrzenie bowiem – tarasu i rozległej laguny – oddziela znacznie więcej, niż nam się na pozór wydaje. Jedynym fizycznym, materialnym łącznikiem jest kwiat – lilia w dzbanie. Kolejny symbol chętnie umieszczany na renesansowych obrazach. Symbol czystości i niewinności.

Czy Ruskin nie wiedział o Polowaniu na lagunie? Najprawdopodobniej nie miał pojęcia albo nie łączył go z Wenecjankami, ale to wydaje się raczej mało prawdopodobne. Ktoś przeciął obraz (a może tylko wykorzystał jego dwudzielność) w jedynym możliwym miejscu; nie niszcząc namalowanych postaci, zwierząt i przedmiotów – uszczerbku doznał tylko przecięty w połowie kwiat.

Te obrazy, chciałoby się powiedzieć: światy, dzieli dużo – kobiecość i męskość, zamknięcie i otwartość, statyka i ruch…

Polujący na lagunie na ptaki mężczyźni nie zabijają dla mięsa, ich łuki nie mają strzał. Oczyszczony w 1992 roku obraz pokazał małą glinianą kulkę-pocisk w środkowej części malowidła, tuż obok głowy ptaka. Skoro łup ma być nienaruszony, czemu będzie służył? Wypchany ozdobi wnętrze pałacu, na tarasie którego siedzą kobiety?

Vittore Carpaccio, Polowanie na lagunie, Niezła Sztuka

Vittore Carpaccio Polowanie na lagunie, detal | ok. 1490–1495, Jean Paul Getty Museum, Los Angeles

Może te obrazy to alegoria naszego życia, jego ruchu, trwania, zatrzymywania i nieuchronnej martwoty? Bez symboli vanitas, za to – przekornie – z arsenałem symboli doczesności? Polowanie odbywa się z ogromnym zapałem, ruchem ludzi i łodzi. Nawet daleki widoczny na niebie klucz ptaków przecina jasny błękit po dwóch ekspresyjnych przekątnych. Przedłużenie jednej z nich do lewej krawędzi obrazu wyznacza punkt zbiegu perspektywy tarasu. Jest ona także równoległa ze smyczą, którą trzyma starsza, widoczna na pierwszym planie kobieta. Renesansowa chęć zamykania kompozycji w wzajemnych układach i zależnościach geometrycznych i tutaj daje o sobie znać.

Te obrazy to bez wątpienia dwa różne światy, łączą je ścisłe zależności, lecz dzieli czas bądź przestrzeń; są dwiema sekwencjami tej samej opowieści, lecz to, co dzieje się na lagunie, jest poza zasięgiem wzroku kobiet. Dzieje się kiedy indziej. I gdyby nie fizyczność tego „dziania się”, można by powiedzieć, że jest jedynie projekcją, wyobrażeniem jednej z kobiet. Dlaczego jednej z nich? Większość symboli zgromadzonych jest w pobliżu postaci młodszej kobiety, jej oczekiwanie, trzymana w dłoni biała chustka, naszyjnik z pereł, nawet stojące przed nią obcasy – najnowszy krzyk weneckiej mody – zdają się wskazywać na nią właśnie. Na pannę młodą czy kurtyzanę? Nawet fizyczny środek obrazu znajduje się na wysokości jej oczu.

Jakub Burckhardt za jedną z najważniejszych cech renesansowego malarstwa i renesansowego człowieka uznaje wyobraźnię2.

Bez niej nie sposób uruchomić tak bogatego świata, nie sposób przekonująco go wykreować. Człowiek renesansu okazuje się coraz bardziej skomplikowaną istotą, wie – i chce wiedzieć – coraz więcej, spogląda z taką samą pilnością w niebo jak na ziemię. Chce ogarniać świat w całej jego złożoności, dostrzegać niewidzialne, poznać przeczuwane. Jednym z narzędzi służących temu celowi jest bez wątpienia malarstwo. Malarz jest kreatorem, ale nie pozostaje w tej roli, wymaga od widza, by ten oglądał obraz w sposób, w jaki został skonstruowany – pod względem i treści, i formy. Dlatego bardzo przemyślnie go komponuje. Chce, by widz również uruchomił swoją wyobraźnię, by poddał się biegowi i rytmowi malarskiej inwencji.

Pojawiające się symbole – mniej lub bardziej jednoznacznie czytelne, ułatwiające interpretację – są tylko jednym z wielu środków. Są raczej grą i zabawą, przedmiotem zręcznej żonglerki. Znacznie ważniejsze, trudniejsze i głębsze jest interpretowanie obrazów na poziomie intelektualnym, nie tylko emocjonalnym. Dąży do trudno osiągalnej równowagi: intelektu i ducha.

Takie są obrazy Paola Uccella, Piera di Cosimo, Leonarda, taka jest Giorgionowska Burza, by pozostać tylko w kręgu renesansu włoskiego. Świat miał i ma swoje tajemnice, choć wydaje się, że ma ich coraz mniej. I dopóki malarstwo, sztuka w ogóle, zechce nam o nich opowiadać, dopóty świat nie stanie się jałowym mechanizmem toczącym się jeszcze siłą rozpędu, w którym sprawy błahe urastają do niebotycznej rangi, pieniądz odbiera rozum, a władza zaślepia.

Jakim zatem obrazem są Wenecjanki Vittore Carpaccio? Jak go interpretować i w jakim umieścić świecie? Brak jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie świadczy o braku możliwości interpretacyjnych. Jest raczej wskazaniem na bogactwo świata, zarówno tego wykreowanego, tego odczytywanego, jak i tego, który – być może – ma jeszcze inne oblicze i pozostał tajemnicą samego Carpaccia…


  1. P. Muratow, Obrazy Włoch, t. 1, tłum. P. Hertz, Warszawa 1972.
  2. J. Burckhardt, Kultura Odrodzenia we Włoszech, tłum. M. Kreczowska, Warszawa 1961.

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Roman Maciuszkiewicz

Ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, Wydział Grafiki w Katowicach w 1980 r. Malarz, eseista, prozaik, pedagog.


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *